Zdjęcie: Dzięki uprzejmości
Mój przyjaciel Matt, doświadczony barman z Nowego Jorku, kilka lat temu doświadczył wyjątkowej formy szoku kulturowego. Kiedy przeprowadził się do Chicago w 2015 roku, natknął się na nowy, dziwny płyn. W Grace & Leavitt Tavern, lokalnym barze strażackim, położonym około mili na zachód od Wrigley Field, gdzie dostał pracę, nieustannie podawał i proszono go o wypicie kieliszków Malört Jeppsona. Nigdy o tym nie słyszał i, co dziwne, wbrew entuzjazmowi, z jakim go wezwano, poczuł, że smakuje okropnie.
Malört zajmuje rzadką atmosferę popularnych, charakterystycznych dla miasta napojów, które kojarzą się z dumą I są powszechnie postrzegane jako złe. Czy są jeszcze jakieś inne? Kiedy indziej miasto powiedziało o tej samej cieczy zarówno „to nas definiuje”, jak i „to jest okropne”? Przez lata słyszałem, jak ludzie opisywali Malört jako „benzynę o smaku cytrusowym”, „regionalny napój dowcipny”, „kondensację spalonych winylowych foteli samochodowych”, „ohydny trunek kwiatowy”, „czystą presję rówieśników”, „ zła rzecz”, „hipsterski sok sygnalizujący cnotę” i nie tylko. Wstrętna nowość Malörta od dawna stała się inspiracją dla nieformalnej, bogatej w słownictwo chicagowskiej gry imprezowej, zatytułowanej najlepiej „Opisz wyjątkowe doświadczenie skonsumowania Malörta”.
Wiń za to Cherry Bounce„To rytuał przejścia” – powiedział kiedyś mój ojciec – „choć nie jestem pewien, jakiego rodzaju”. Wprowadzony do Chicago w latach trzydziestych XX wieku przez szwedzkiego imigranta Carla Jeppsona, Malört jest destylowany w stylu klasycznego nordyckiego brännvina, który jest wytwarzany z ziemniaków, zbóż lub celulozy drzewnej. Jednak sam Malört jako składnik aromatyzujący wykorzystuje wyłącznie piołun i bez niczego innego do pokrojenia lub zakrycia, rezultaty są przewidywalnie odjechane. W końcu piołun jest najbardziej niesławnym składnikiem absyntu i od dawna krążyły pogłoski, że powoduje halucynacje.
Carl Jeppson był właścicielem sklepu z cygarami w Chicago, który w czasach prohibicji zaczął sprzedawać swoje mikstury firmom i obywatelom, często z walizki na chodniku. Ponieważ nie było w nim nic jawnie przyjemnego, Malört z łatwością dał się zamaskować jako lekarstwo… co sprawiło, że jego sprzedaż w tych mrocznych latach była quasi-legalna. Obecny dyrektor ds. marketingu firmy Jeppson, Sam Mechling, mówi, że kiedy policjanci zabierali samego Jeppsona na stronę, aby przesłuchać go w sprawie legalności produkowanego przez niego płynu, ten podawał im shoty, a oni ze śmierdzącą miną po ich wypiciu zgadzali się, że to, co sprzedaje był nie dobro rekreacyjne. Mechling opowiada także o niemal ciągłym używaniu cygar przez Jeppsona; przedsiębiorca wypalił tak dużo, że jego kubki smakowe zostały spalone i odrętwiałe, jak głosi teoria, a ekstremalny kop w podniebieniu, jaki powoduje Malört, był jedną z niewielu rzeczy, które mógł niezawodnie posmakować.
ROBIĆ: Aromatyczne Bittersy
Do czasu uchylenia ustawy Volstead Act i ponownego zalegalizowania barów Malört stał się na tyle znany w Chicago jako narzędzie do trollowania na imprezach, że Jeppson mógł sprzedawać recepturę swojego produktu wraz ze swoim nazwiskiem. Niestety, podobnie jak wcześniej Franz Kafka i Vincent van Gogh, Jeppson nigdy nie doświadczył finansowego sukcesu swojej magii, mimo że jego nazwisko wciąż jest powiązane z miksturą.
Przez dziesięciolecia po zakończeniu prohibicji Malört żył we względnej anonimowości – był to raczej produkt niszowy niż cokolwiek innego, tajemnica alkoholowa chicagowskiego informatora. W latach 70-tych fabryka Jeppsona w Chicago przeniosła się na Florydę, jednak w 2019 roku, po przejęciu firmy przez CH Distillery rok wcześniej, wróciła do Windy City, gdzie do dziś mieści się siedziba produkcji.
Biznes ma się dobrze: Mechling twierdzi, że od około 2008 roku – czyli wtedy, gdy Malört stał się bohaterem memów – biznes Jeppson’s się rozwinął. To właśnie w tym czasie kanał „Malört Face” przedstawiał kroniki twarzy osób pijących po raz pierwszy w serwisie hostującym zdjęcia Flickr stało się wirusowe, wzbudzając ciekawość, która od tego czasu tylko wzrosła. Dzisiaj, #malortface hashtag ma ponad 5000 postów na Instagramie.
Cokolwiek masz w lodówce, wypijmy z tego drinkaRozwój był na tyle znaczący, że doszło do bitwy o znak towarowy w związku z komercyjnym użyciem słowa „Malört”. Lokalne gorzelnie Letherbee i FEW stworzyły własne podejście do Malört (które, szczerze mówiąc, są zbyt przyjemne, aby zająć należne im miejsce w tradycji oznaczonej rzeczownikiem, którego używały), a następnie otrzymały listy z nakazem zaprzestania działalności od Jeppson's w 2014; w końcu zastrzegli to słowo w 2013 roku. Żadna destylarnia nie walczyła ze znakiem towarowym; Letherbee nazywa je teraz Bëskiem, podczas gdy NIEWIELE bezczelnie nazywa je Udręką i Żalem (ten już nie jest produkowany). Obie pochodne stanowiły część małego, godnego podziwu ruchu mającego na celu uczynienie Malört smaczniejszym składnikiem droższych koktajli.
Kiedy eksplodował w Chicago, Malört stał się bardziej dostępne w innych częściach kraju , zbyt. Jednakże hardcorowi miłośnicy Malört w Chicago mogą chcieć, aby ich klejnot pozostał lokalny, a nie się rozprzestrzeniał; zawsze istnieje ostrożna, szeroko dyskutowana linia, wokół której krąży produkt wirusowy taki jak ten, subiektywnie oddzielając wartość niejasności od szerzej rozpowszechnionej przyjemności. W pobliżu tej linii niewierzący oskarżają malörtofilów o wspieranie płynu tylko po to, by sprawiać wrażenie sprzecznego i wyjątkowego. Oczywiście nikt nie jest w stanie udowodnić, dlaczego ktoś inny coś faktycznie lubi, niezależnie od tego, czy zamawia jednego drinka zamiast drugiego, bo docenia jego smak, czy po prostu ze względu na jego społeczną pamięć podręczną.
W każdym razie obecność społeczna Malörta z pewnością wzrosła. „Coraz trudniej jest znaleźć głupców, którzy nie są tego świadomi” – śmieje się Mechling. „Teraz zwykle musisz opuścić Chicago, aby po raz pierwszy cieszyć się radością dzielenia się nim, tą ekscytującą chwilą napięcia. To dziwny sposób okazywania ludziom uczuć” – mówi – „ale w pewnym sensie pokazuje, kim jesteśmy jako miasto. Na początku jest ciężko, ale może ci się to spodobać.
Żaden inny sfermentowany lub destylowany płyn tak silnie nie niesie podtekstu – który czasami jest po prostu tekstem, nie zastąpić o tym – o rytuale jakim jest oddanie strzału: Jesteśmy razem w tym gównie . Nagły zastrzyk Malörta nie pozostawia wątpliwości co do celu tego, co robisz, czyli spożycia czegoś ekstremalnego i nieprzyjemnego, często po to, aby poczuć się bliżej ludzi wokół ciebie. Co, jeśli się nad tym zastanowić, jest często znakomitym pomysłem. Być może próbując jak najlepiej oddać ten zabawny i prosty paradoks, moi długoletni przyjaciele zaplanowali podczas ceremonii zrobienie „zdjęcia jednoczącego” Malört.
Ponieważ Malört staje się coraz bardziej kulturowym eksportem, trudno sobie wyobrazić, że jego tożsamość odbiega znacznie od miejsca, w którym się urodził. Miasto Chicago jest gospodarzem szeregu nieszczęść środowiskowych, socjologicznych i rządowych, które powinny sprawić, że będzie bez końca smutne z powodu siebie… ale zamiast tego jego ludność znajduje twarde postanowienie, odziane w skórę męczeństwo, które przekształca swoje choroby w dumę. Trudno wyobrazić sobie bardziej namacalny przejaw tego etosu niż Malört.