Zdjęcie: Matt Taylor-Gross
Kiedy po raz pierwszy poprosiłem o Martini 50-50 do mojego ulubionego drinka przed snem składającego się z dobrze solonych frytek i porcji keczupu, obserwowałem, jak mój serwer rejestrował moje zamówienie z mieszaniną zamieszania i wątpliwości – martini , jasne, ale 50-50 ?
Większość barów i restauracji jest dobrze wyposażona, aby klasyczny koktajl z kością był suchy, brudny lub nawet brudny, a także wie, czy chcesz go delektować się oliwkami, czy też nie, wstrząśnięty lub zmieszany. Nawet wybór podstawowego alkoholu – ginu lub wódki – jest przedmiotem dyskusji. Ale ze wszystkich riffów Martini, które zamówiłem, 50-50 to ten, który najczęściej musiałem wyjaśniać i muszę się zastanawiać: dlaczego więcej ludzi nie pije tego, co uważam za idealne Martini?
Nasze najlepsze przepisy na MartiniWraz z pojawieniem się starannie przygotowanych koktajli i alkoholi o niskiej zawartości alkoholu, 50-50 Martini, które wymaga jednej części ginu i jednej części wermut , jest w zgodzie z trendami. Choć technicznie rzecz biorąc, większość miejsc z pełnym barem będzie w stanie go przygotować bez problemu, zauważyłem, że pojawia się on na listach koktajli z nazwy w takich miejscach jak Layla, nowy bar w Williamsburgu na Brooklynie, a także w Commerce Inn, hołd dla kuchni Shaker od duetu szefów kuchni i restauratorów 1993 F&W Best New Chef Jody Williams i Rita Sodi. Martini 50/50 ma niższą zawartość alkoholu i bardziej pikantne nuty, co sprawia, że bardziej przypomina aperitivo, wyjaśnia mi Williams. Podczas gdy oddani pijący Martini mają swoje preferencje od wytrawnego do brudnego, 50/50 staje się zupełnie nową religią… rześki, ale mniej wytrawny, z bardziej aromatycznymi nutami głowy z dodatkowego wermutu.
W Commerce Inn (i innych lokalach, które wiedzą co nieco o dobrym Martini, jak Bemelmans Bar w hotelu Carlyle) gorzkie pomarańcze również są częścią tego prostego równania, podobnie jak skręt cytrynowy.
białe rosyjskie składnikiOto jak zrobić najlepsze Martini w Nowym Jorku
Podobnie jak wiele klasycznych koktajli, początki sięgają lat 50 Książka koktajlowa Savoy , przewodnik po koktajlach z 1930 roku, który zawiera prosty przepis na średnie Martini, który wymaga 1/4 uncji włoskiego wermutu, 1/4 uncji francuskiego wermutu i 1/2 uncji wytrawnego ginu. Mniej więcej 75 lat później zamknięty już klub Pegu Club w Nowym Jorku zaoferował napój pod bardziej zabawnym tytułem – Fitty-Fitty – co autorzy koktajli, tacy jak Robert Simonson, przypisują temu koktajlowi powrót na współczesną mapę.
[Klasyczne] Martini zaczęło życie jako napój w równych częściach. Ale tymi częściami pod koniec XIX wieku był gin Old Tom, słodsza forma alkoholu i słodki wermut , pisze Simonson dla PUNCH . Dopiero po 1900 roku pojawiło się Martini 50/50 z wytrawnym ginem i wytrawnym wermutem. Niemniej jednak dla świadomych historii młodych barmanów, którym zależało na przywróceniu każdemu klasycznemu koktajlowi jego dawnej świetności, 50/50 było rewelacją.
Nasze ulubione Martini 2022 roku
Jako ktoś, kto nie zawsze szuka mocnego ponczu Martini, ale wciąż pragnie jego orzeźwiającej prostoty, 50-50 to moja wersja pięknego kompromisu. Nadal mogę delektować się smakiem mojego ulubionego ginu (jeśli zastanawiasz się, Forda, chociaż mam też słabość do cudownie botanicznego Forthave Blue, który, przysięgam, odkrywam nową warstwę za każdym razem, gdy robię szklanka wody). Martini 50-50 pozwala mi także posmakować cytrusowych, ziołowych nut, które uwielbiam w wermucie, i odkryć tę, którą mogę później wykorzystać do przygotowania Vermouth Spritz.
Kiedy dochodzę do trzydziestki, rzeczywistość jest taka, że jestem podekscytowany o bardziej rozsądnym, bardziej odpowiedzialnym Martini, które akceptuje, o ile gorsze są moje poranki w porównaniu z tym, jak się czułem wcześniej, zwłaszcza jeśli wypiłem jeszcze jednego drinka, aby podtrzymać towarzystwo i rozmowę. Kiedy wypiję ostatnią kroplę 50-50 Martini, nie tylko będę w lepszej formie, aby spróbować kolejnego koktajlu, ale być może zamówię też kieliszek wina lub amaro. 50-50 sprawia, że jestem bardziej towarzyską, mniej odwodnioną i lepiej wypoczętą wersją siebie, no cóż, co w tym nie brzmi atrakcyjnie?